Nowe śniadaniowe tradycje

Kocham karmić ludzi.

Tradycję goszczenia wyniosłam z domu, nasz dom był bardzo otwarty na nowe osoby. Gościliśmy znajomych rodziców, cioci, czy moich. I goście nigdy nie wychodzili głodni. Racuchy, drożdżówka (taka, jakiej dziś już nie robią), zupa, placki ziemniaczane — coś musiało się pojawić na stole.

Wspólne jedzenie i robienie jedzenia dla innych to dla mnie najwyższa forma bliskości. Nie mam żadnej frajdy z gotowania, jeśli potem mam zjeść sama. Kiedy gotuję tylko dla siebie — a jestem singielką, więc zdarza się nierzadko — to jedzenie nie smakuje tak samo, nie daje mi takiej wielkiej przyjemności i satysfakcji. Dlatego często słoik zupy ląduje u moich przyjaciół, podobnie nadwyżki przetworów, past i innych kulinarnych eksperymentów. Zresztą czasami nie do końca udanych: częścią eksperymentowania są też pomyłki, niedoskonałości.

 

Przyjaciele to rodzina, którą się samemu wybiera. Nie wiem, co bym zrobiła bez moich przyjaciół. Dlatego gdy codzienność zaczęła nas rozdzielać — bo dzieci, bo praca, bo wyprowadzki poza miasto — wpadłam na pomysł comiesięcznych spotkań przy śniadaniu. Każdy wygrywał: ja mogłam wyżyć się w kuchni, oni mogli spróbować tego, co przygotowałam, i swoimi uwagami wynieść danie na wyższy poziom. A nagrodą dla nas wszystkich był wspólny czas. W końcu różne grupy moich bliskich zaczęły się mieszać i poznawać, powstały nowe znajomości i przy takim śniadaniu byliśmy jedną wielką rodziną.

Co moi przyjaciele jadają? Hitem jest grillowane halloumi, w dowolnej postaci: z miodem i sezamem, albo na sałatce z pomidorów, albo pieczone w piekarniku z gruszką, chili i miodem. Zawsze są pasty: hummus z masłem orzechowym i chrupiącymi boczniakami lub orientalnym bakłażanem, pasta z fasoli z cytrynową nutą, pasta z groszku z bazylią i cytryną, a może twaróg wędzony z pieczoną ostrą marchewką lub dynią. Poza tym koniecznie coś ciepłego: raz tofu w pomidorach, innym razem risotto mimosowe z prosecco, sokiem pomarańczowym i burratą, kiedy indziej pieczona feta z figą (od Rozkosznego). No i podstawą jest rzemieślniczy pszenny chleb z mojej ulubionej piekarni oraz masło.

A teraz jesień już zapukała do drzwi. Wspaniałym sposobem, żeby ją przetrwać, są spotkania przy wspólnym stole. Na zachętę — przepis na jeden z regularnie powracających punktów programu naszych „rodzinnych” śniadań:

HUMMUS ORZECHOWY Z ORIENTALNYM BAKŁAŻANEM

SKŁADNIKI

ciecierzyca Używam konserwowej z puszki lub słoika.
bakłażan
masło orzechowe Robię sama, ale też można dodać gotowe. Grunt żeby miało dobry skład i naprawdę dużo orzechów.
sok z cytryny
czosnek
tahini
olej do smażenia
sos sojowy
olej sezamowy
syrop klonowy
sezam Do dekoracji.
sól i pieprz Do smaku.
Ilościowo, wszystkie składniki dodaję na oko.

PRZYGOTOWANIE

 

  1. Odsączam ciecierzycę na sitku. Uwaga: wodę po ciecierzycy zachowuję!
  2. Wrzucam do blendera ciecierzycę, czosnek, wodę po ciecierzycy (Nie od razu całą. Dodaję stopniowo, zależnie od gęstości.), sok z cytryny i tahinę. Blenduję do uzyskania jedwabistej pasty. Jeśli jest za gęsta, a nie ma już więcej wody po ciecierzycy — dodajcie kostkę lodu lub dwie.
  3. Do gładkiej pasty dodaję masło orzechowe, łyżeczka po łyżeczce. Masło jest gęste, dlatego trzeba uważać, żeby humus nie zrobił się za bardzo zbity. Doprawiam solą i pieprzem wedle uznania.
  4. Bakłażana kroję w paski i podsmażam na oleju. Bakłażan lubi tłuszcz i go dobrze chłonie. Gdy jest już miękki, podlewam sosem sojowym i syropem klonowym. Całość wykańczam olejem sezamowym — kilka kropel wystarczy. Tak zrobiony bakłażan jest słonawy, słodki i lepki, z przyjemną sezamową nutą, która świetnie gra z tahiną.
  5. Humus wykładam na talerz, kładę na nim bakłażana, posypuję sezamem.

 

MAŁGORZATA MURASZKO
Dziennikarka kulturalna i kulinarna „Gazety Wyborczej”. Na Instagramie jako @miejscowka_trojmiasto obserwuje i opisuje gastronomiczną scenę Gdańska, Sopotu i Gdyni.

 

fotografie: Bartosz Bańka

*****

RepEat food memories to cykl wrzutek z kulinarnymi wspominkami. Wrażenia z podróży, zapisane przepisy, eksploracje w gastro, inne cenne doświadczenia wokół jedzenia. Od twórców food writera i od przyjaciół RepEata.