Lepiej być nie może?

Dobra, taka nie za słodka — jest praca zrodzona z zajawki. A jednak ciągle mam tak, że budzę się rano i myślę: Poważna jesteś? Pracujesz czy się bawisz? Normalnie rollercoaster. W jednej chwili lecę w górę, z pozytywną ekscytacją, a zaraz coś znów ciągnie w dół, na łopatki. Ale po kolei:

Jestem cukierniczką, po skończonej dietetyce na UMedzie. Gdy chodziłam do liceum, w Polsce nie było gdzie się uczyć słodkiego fachu. Ale fakt, że jestem „bez szkoły”, mnie nie wpędza w kompleksy. Umiem bardzo dużo, bo chciałam się rozwijać i znalazłam na to milion sposobów. Myślę, że to się tyczy każdego craftowego zawodu. Ucz się przez doświadczenie, na nic i na nikogo nie czekaj.

Przez 3 lata prowadziłam pracownię tortów artystycznych. Teraz od 2 lat dzielę się wiedzą na swoim instagramie i w newsletterze Wypiekoterapia, prowadzę też warsztaty. Ktoś powie: no wygodnie, tak na niby, siedzieć u siebie w kuchni zamiast zaiwaniać w terenie, tyrać po restauracjach i cukierniach. Przecież tylko to jest realne doświadczenie, prawdziwe cukiernictwo. Serio, czasami słyszę takie rzeczy. Ale wtedy pytam delikwenta, jaka jest temperatura, do której trzeba podgrzać bezę szwajcarską. To ucina temat.

 

Za czasów zarówno pracowni, jak i stażu w cukierni, nie miałam ani przestrzeni, ani możliwości na zdobywanie wiedzy w tempie, które by mnie satysfakcjonowało. Trzeba było przede wszystkim ostro zasuwać. A co jest w gastro najbardziej cenione? Otóż: powtarzalność. Musisz dowozić codziennie to samo, zawsze nienagannie. Przeważnie na innowacje nie starcza czasu. Bardzo starałam się kombinować ze swoją ofertą tortową. Kończyło się, owszem, kreatywnym spełnieniem, nowymi smakami i wzorami — oraz niedoliczonym food-costem i szczuplejszym portfelem. Słodki biznes to nie rurki z kremem, to często mikro-fabryki spoczywające na barkach jednej osoby, której ktoś kiedyś powiedział, że robi super ciasta i powinna zacząć je sprzedawać.

 

Marzenie o własnej cukierni szybko się oddaliło. Mimo to musiałam jakoś dalej robić to, co we mnie nigdy nie gasło (kreatywność). Chciałam być deweloperką przepisów (jak z Ameryki, oczywiście), testować wszystko, co mi wpadnie do głowy, znać doskonale zasady i umieć je mądrze łamać, a przy tym jeszcze mieć z czego żyć. W końcu, po jakichś 6–7 latach od startu tego słodkiego maratonu, zaczęłam dzielić się pomysłami i wiedzą. God bless the Internet! Co to są za wybitne czasy, że można dotrzeć ze swoimi rzeczami do tylu ludzi i czuć, że siedzi się z nimi przy stole, pod postacią ciast i ciastek własnego wynalazku. Nigdy nawet nie prychnę na ten cały demonizowany algorytm — bo żyję w czasach, które dały moim dziecięcym marzeniom szanse, o jakich nie śniłam. Społeczność dostarcza mi ogromnej siły i motywacji.


Niesamowite, co dzieje się w sercu i głowie skrajnie niepewnej siebie dziewczynki, której Tata po raz pierwszy zjada ciastko z mąki, cukru i wody, które ona „upiekła” w udającej piekarnik szufladzie — a widziała, że wcześniej chował je za siebie. Ale zjadł, i powiedział: pyszne. Czy jest możliwe, żeby to uczucie towarzyszyło jej przez całe życie? Tak! Słuchaj siebie, swojej intuicji, na nikogo się nie oglądaj, nie przestawaj próbować, bądź na bieżąco, nie zatrzymuj się, ucz się. Pielęgnuj zajawkę. Czy to sprawi, że będziesz milionerem, milionerką? No cóż, tego nikt Ci nie obieca, nawet ludzie sprzedający kursy o tym „jak kosić miliony”. Za to możesz dowiedzieć się, jak coś autentycznego zrobić — potem możesz to robić, może się udawać lepiej lub gorzej — najważniejsze to lubić proces, i udoskonalać go. Właśnie dlatego przy czytaniu książek kucharskich mam motyle w brzuchu z ekscytacji, że dowiaduję się czegoś nowego. Takiego uczucia i Wam życzę, drogie Czytelniczki, drodzy Czytelnicy.

Od siebie wrzucam przepis na pochwałę prostoty: Idealne Kruche Ciastka. Dlaczego idealne? Po pierwsze, nie trzeba ich chłodzić przed pieczeniem. (Łamiemy zasady!) Po drugie, nie rozpływają się w piekarniku, zachowują idealny kształt. (Dacie wiarę?) Po trzecie, to wersja deluxe tych pieczonych w szufladzie. Proste jak deska, cudownie maślane. Enjoy!

 

IDEALNE KRUCHE CIASTKA

SKŁADNIKI
na 2 blaszki ciastek

110 g masła miękkiego
1 żółtko
65 g cukru drobnego
190 g mąki
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
¼ łyżeczki soli

PRZYGOTOWANIE

0.
Rozgrzej piekarnik do 165°C (z termoobiegiem). Dwie blaszki wyłóż papierem do pieczenia.

1.
W misce wymieszaj mąkę, sól i cukier z prawdziwą wanilią. Użyj do tego rózgi — dzięki temu napowietrzysz suche składniki i nie trzeba będzie ich przesiewać przez sito.

2.
W innej misce, silikonową łopatką rozetrzyj masło z cukrem przez 30 sekund. Dodaj żółtko, wymieszaj dokładnie i energicznie łopatką przez kolejne 30 sekund.

3.
Dodaj suche składniki (za jednym razem). Przemieszaj całość łopatką, a następnie zagnięć ręcznie. Odpowiednio zagniecione ciasto nie będzie się lepiło do rąk.

4.
Rozwałkuj ciasto na obficie podsypanym mąką blacie. Jest na maksa miękkie, więc musisz to robić delikatnie. Przed wałkowaniem także ciasto posyp mąką, tak żeby nie przykleiło się do wałka. W razie czego od nowa posypuj wierzch ciasta mąką. Co jakiś czas sprawdzaj, czy nie przylepiło się do blatu. Możesz też wałkować ciasto na podsypanym mąką papierze do pieczenia, wtedy ryzyko przyklejenia się jest mniejsze. Rozwałkowane ciasto powinno mieć 5–7 mm grubości.

5.
Wycinaj kształty ulubionymi foremkami i przekładaj ciasteczka na blaszkę za pomocą ostrego noża. Układaj je na blaszce w kilkucentymetrowych odstępach.

6.
Piecz przez 7–8 minut, aż zaczną się rumienić na bokach. Po wyjęciu z piekarnika zostaw do ostudzenia na blachach przez 10 minut — muszą nieco stwardnieć. Gotowe!

 

ASIA BANAD
Cukiernicza programistka znana jako @posypane. Kiedyś właścicielka pracowni cukierniczej — obecnie testerka oprogramowania stojącego za słodkościami, do których wzdychamy przez szybę cukierni, lub przed szybką telefonu. Wciąż tworzy proste, ale innowacyjne i kreatywne przepisy na desery i wypieki. Ma swój deserowy biuletyn, czyli cotygodniowy newsletter z przepisami Wypiekoterapia. A w eterze krąży jej podkast „Niech jedzą ciastka!”.

 

fot. portretowe: Agata Gasek

*****

RepEat food memories to cykl wrzutek z kulinarnymi wspominkami. Wrażenia z podróży, zapisane przepisy, eksploracje w gastro, inne cenne doświadczenia wokół jedzenia. Od twórców food writera i od przyjaciół RepEata.